www.militarni.pl :: Zobacz temat - Pamiątki z Namu. Oryginały czy "ładne kopie"?

królik · st. sierżant sztab.

No właśne.
Wardog, bodajże, poruszył temat pamiątkowych zapalniczek, choć to nie jedyne rzeczy sprzedawane jako "unikatowe, osobiste pamiątki z Wietnamu". Znamy wszyscy jednostkowe bransoletki Montagnardów w chorych cenach czy też wspomniane zapalniczki.
I teraz pytanie: ilu z Was takie rzeczy posiada i jaka jest Wasza o nich opinia?
Na ile znacie ich historię?
Oceniacie jako oryginał czy "ładną kopię"?
Zapłaciliście dużo czy mało?
Pogadamy?

Ja zacznę:

Zapalniczkę dostałem kilka lat temu od kolegi, który z kolei dostał ją od przyjaciela. Tenże - o ile pamiętam - kupił ją w Niemczech, nie wiem gdzie, za ponoć niemałe pieniądze.
Sama zapalniczka na pewno pochodzi "z okresu". Bicia producenta to - o ile dobrze pamietam - marzec 1966, zatem pasuje jak najbardziej do grawerki.
I tu jest problem: nie dam głowy, że grawerka jest oryginalna, choć stopień zużycia zapalniczki i sposób przeprowadzania naprawy (zawias, kółko) wskazuje, że komuś musiało na niej zależeć i poprostu ją lubił.
Ja też ją lubię, choć - jak mówiłem - nie jestem w 100% pewien, że była w Namie. Ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, prawda?

Piotr S · st. sierżant

Pewnie, ktoś kto zbiera Zippo mógłby powiedzieć coś na temat tych z lat 60-70. Z pewnością sposób zapisu nazwy firmy tych współczesnych różni się znacznie od tych z "epoki".
Dla porównania zdjęcia klasycznych ewidentnych podrób, jakich pełno na aukcjach w internecie. Kupiłem obie w Vietnamie w ubiegłym roku razem z kilkoma innym, które rozdałem kolegom. Ta srebrna jest zdecydowanie gorzej wykonana, napisy na dnie koślawe, to mało powiedziane, cienka blacha, czpienie zawiasu i potarki z jakiegoś drutu. Kosztowała 1$. Ta złota jest już wykonana dużo staranniej, choć napisy "firmowe" grawerowane są b.koślawo ale te na spodzie nieuzbrojonym okiem trudno odróżnić od współczesnych oryginałów. Kosztowała już całe 3$ bez specjalnego targowania. Tego typu zapalniczek "Zippo" jest cała masa, z jaką tylko chcecie inskrypcją, z bykami ort. również i godłem każdej jednostki.

wardog · st. sierżant

...CAŁE 3$ BEZ TARGU...
NIE WYBIERA SIĘ NIKT DO NAMU Very Happy

G838 · mł. chorąży

Oto inna pamiątka z Wietnamu: GRUNT magazine. Była to forma zina, na wpół legalnego magazynu, wydawanego od 1968 przez Kena Samsa z USAF. Drukowany w Japonii, rozpowszechniany przez kolegów Kena ze "Stars and Stripes" zyskał bardzo dużą popularność. Nakład 10.000 pierwszego numeru rozszedł się błyskawicznie. W środku były zabawne historyjki, wiekszyki, panienki, rysunki i inne durnowatości nadsyłane przez grunts. W 1969 roku nakaład wynosił juz 30.000 egzemplarzy i magazyn zmienił nazwę na "Grunt Free Press". Wydawany do 1972 stał się jedną z rzeczy miło wspominanych przez żołnierzy. Prezentowane na zdjęciu są pierwsze numery z 1968.
W środku jest książka Kena Melvina "Sorry `bout that!" która jest bardzo podobna do "Grunt Magazine"; stanowi pewien pierwowzór. Wydana w 1966 (drukowana w Tokyo), zawiera te wszystkie elementy, jakie można potem znaleść w ""Grunt".
Zapraszam wszystkich specjalistów i moralizatorów z tego forum (szczególnie Adika) do prezentowania swoich zbiorów i brania udziału w dyskusji. Chcielibyśmy w końcu zobaczyć co mają do pokazania i powiedzenia na temat wojny w Wietniamie. Śmiało!